Obserwując to, co się dzieje i w muzyce, i w fotografii, jak i w wielu dziedzinach życia, dochodzę do wniosku, że tylko powrót do przeszłości może nas uratować. Nowe oferuje mi tylko unifikację - wszyscy chcą być tacy, jak ci, którzy odnieśli sukces, w jakiejkolwiek dziedzinie. To przerażające, jak zanikła prawie potrzeba wyróżniania się, oryginalności, autentyczności.
Jestem zapalonym słuchaczem. Ciągle poszukuję nowej muzyki, codziennie sprawdzam premiery muzyczne, szperam po Youtubie, często zaglądam do muzycznych encyklopedii, żeby znaleźć jakiś nowy, ekscytujący trop. A to tylko dlatego, że współczesna muzyka (poza nielicznymi wyjątkami) jest najczęściej miałka, wtórna i denerwująca. Kolejne pokolenia dają się nabrać na naśladowców, którzy zżynają ze starych mistrzów i nawet się z tym nie kryją.
Pamiętam, jaka była rozpacz, jak umarł Coolio. Młodzi przeżywali jego śmierć, jak by co najmniej odszedł Bach. Tymczasem największym przebojem kolesia, który nagrał kilkanaście płyt autorskich, był Gangsta Paradise, cover Steviego Wondera, nagrany w oryginale blisko pół wieku temu. Podobnie ma się rzecz ze Snoppem i przeważającą większością sceny rapowej.
W fotografii widać podobne zjawisko. Hipsterzy płacą koszmarne pieniądze za udział w warsztatach Brodziaka czy Drewniaka. Tyle że nie po to, by rozszerzyć swoje horyzonty czy poznać nowe techniki. Płacą kokosy za to, by nauczyć się robić prace takie, jak oni. To by może nawet było śmieszne, gdyby nie było żałosne.
Nie zapomnę sytuacji ze swojego życia. Po moich warsztatach photoshopowych jeden z kursantów zaczął wrzucać do netu prace, które wyglądały jota w jotę, jak moje. Kiedy zapytałem, dlaczego nie chce wypracować własnego stylu, odpowiedział, że najbardziej podoba mu się mój styl.
Skapitulowałem.
Takie smutne refleksje naszły mnie podczas burzy i słuchania Swordfishtrombones starego dobrego Waitsa. Nic się te dźwięki nie zestarzały. Wcześniej puszczałem jakąś nową metalową kapelę z Kanady, ale przy spadającym ciśnieniu i siąpiącym deszczu zwyczajnie zaczęła mnie wkurwiać.
I tak ze wszystkim.
Najnowsze samochody wyglądają tak samo, przy słabym świetle nie odróżnisz nowego Audi od najnowszej Toyoty.
Ciuchy? To samo. Małolaty płacą stówę za t-szirt, bo reszta klasy już taki ma i nie wypada odstawać od reszty.
To pierdolnie, jak nic.
Kwestia czasu.
down down down
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz