piątek, 13 listopada 2020

Głód

  Pochylę się dzisiaj nad sprawą rozbieżności między moimi intencjami podczas tworzenia a odbiorem pracy. 

  Już od kilku lat powstaje cykl pt. AGD Landscape. Założeniem było wykorzystanie przedmiotów codziennego użytku, które - osadzone w obcym im środowisku, wyrwane z kontekstu, często wyolbrzymione lub pomniejszone - nabierają zupełnie nowych znaczeń. Dzięki temu zabiegowi np. zwykła solniczka staje się tajemniczym pustynnym sanktuarium, a zużyta szczoteczka do zębów przeistacza się w monument.

  Wszystkie prace z tego cyklu są kolorowe. Tak było od samego początku. Kolejnym moim celem było osiągnięcie efektu ilustracyjnego, jak w bajkach dla dzieci. Kolor temu sprzyjał, wydawał się jedynym możliwym rozwiązaniem.

  Ostatnio naszła mnie chętka na rozbudowanie cyklu. Sfotografowałem wszystkie swoje drewniane sztućce, widząc już w wyobraźni, jak widelce i łyżki wyrastają z konarów drzew, domagając się jedzenia. Niechętnie komentuję aktualne wydarzenia, ale w tym przypadku zdałem sobie sprawę, że gdzieś podświadomie chcę się odnieść do widma biedy i głodu, które niektórych teraz prześladuje. Wiem to na bazie rozmów i komentarzy w sieci. Odczuwa się niepokój, zagubienie i bezradność. Natłok często sprzecznych informacji również nie pomaga w zachowaniu spokoju ducha.

  Staram się nie karmić strachem. Zachowuję dystans w stosunku do tego, co się dzieje, robiąc swoje i - o ile to możliwe - dzieląc się z innymi harmonią i pięknem. Dla wielu osób ta duchowa strawa jest równie ważna (jeśli nie ważniejsza), niż to, co można do garnka włożyć.


  Głód - tak roboczo nazwałem ten nowy cykl. Mam słabość do czerni i bieli, dlatego pewnie pierwsza z prac, jakie powstały, była od razu monochromatyczna. Wykorzystałem w niej dwie drewniane łyżki. Wyrastają z pni drzew, tak jak sobie to wyobrażałem, i nachylają się nad zbiornikiem wodnym, który w tym przypadku symbolizuje miskę. Nie lubię tytułować swoich montaży, bo to zawęża odbiór, narzucając odbiorcy interpretację. "Kolacja dla dwojga" jest zdecydowanie bardziej pozytywna, tak też go nazwałem. Owszem, tonacja i główne, ciemne elementy, wprowadzają nastrój niepokoju, a nawet grozy. Nie taka była jednak moja intencja, jak już mówiłem, ale po odbiorze pracy na fejsie widzę, że stereotyp "czarno-białe zdjęcia są smutne" nadal funkcjonuje.

  Dumnie sterczące do góry łychy w moim mniemaniu symbolizują moc i chęć walki. Zaproszenie do jednej miski świadczy o istniejącej więzi i zaufaniu obu stron, co też jest budujące. Woda w "misce" jest spokojna, niezmącona, za górami świeci słońce. 

  Co ciekawe, drugi montaż z tej serii jest jeszcze bardziej srogi. Skorzystałem z drewnianych widelców, które znów wyrastają z konarów drzewa, przypominając rozczapierzone palce, domagające się strawy. Ta złowroga, drapieżna smoczyca stoi jednak na zmurszałych korzeniach, niczym kolos na glinianych nogach. Jej upadek jest bliski, więc nie ma się czego obawiać. To tylko ostatnie podrygi potwora, który już niedługo upadnie. 

  Niemały wpływ na wydźwięk i nastrój tych kompozycji ma niewątpliwie muzyka, której słuchałem podczas pracy. Najpierw Weird., włoska kapela z nurtu shoegaze. Jej druga płyta, "A Long Period Of Blindness" sprzed pięciu lat, naprawdę zasługuje na uwagę:

https://www.youtube.com/watch?v=LVKJhVcbNGY&list=LL&index=5&ab_channel=UnderratedAlbums

  Potem w tle leciał Automatism, szwedzka kapela psychodeliczna, której płyta "Immersion" (2020) idealnie nadaje się jako podkład do pracy.

https://www.youtube.com/watch?v=iKyXJKf6mrw&list=LL&index=4&ab_channel=UnderratedAlbums